Jak mawiają miejscowi – są dni miodu i dni cebuli… Ostatnie dni były dla nas niezwykle miodowe. Penetrując centralną partię naszej koncesji odkryliśmy niezwykle obiecujące stanowiska znane dotychczas jedynie zdawkowo. Zawierają bogate zespoły świetnie zachowanych szczątków kostnych, którym towarzyszą wytwory kamienne wykonane metodami lewaluaskimi. Późniejsze artefakty (neolityczne) zachowane są znacznie gorzej – są silnie obtoczone i spatynowane. Prawdopodobnie stan taki powodowany jest erozją stropowej partii gleby, jaka dokonuje się na naszych oczach – na stanowisku badanym dekadę temu odnaleźliśmy wczoraj wiele świeżo odwianych kości! Zatem poziomy młodsze (w założeniu – położone wyżej w stratygraficznym torcie) uległy całkowitej erozji, zaś starsze – paleolityczne są obecnie odsłonięte. Dzięki temu mamy niezwykłą okazję stąpania po powierzchni mniej-więcej odpowiadającej okresowi, kiedy okolicę penetrowali ludzie wytwarząjący kamienne narzędzia metodami lewaluaskimi. Odkryciem dnia można też nazwać spostrzeżenie, że wyłącznie na tym obszarze występują pozostałości ognisk – dziś obserwowane jako skupiska przegrzanego na różowo syltowego podłoża. Ich związek z osadnictwem paleolitycznym odpowiadałby olbrzymiej skali ludzkiej obecności na tym obszarze widocznej pod postacią dywanu artefaktów na terenach o dużo bardziej zaawansowanej erozji (np. obszar Tergis – na W od Affad). Znajomość ognia wśród paleolitycznej ludności nigdy nie była kwestionowana, jednak przy okazji naszych odkryć można zadać pytanie o motywy tak intensywnego jego używania. Bez wątpienia nie służył on ogrzewaniu. Pominąć również można kwestię termicznej obróbki pokarmu roślinnego (brak znajomości naczyń czy jam do gotowania). Pozostaje jednak wiele innych możliwych zastosowań – od obróbki mięsa, poprzez odstraszanie drapieżników lub owadów po czynniki poza-utylitarne. Pytania te żywo pobudzają dziś naszą wyobraźnię i z niecierpliwością czekamy na kolejne dni odkrycia.